Victoria-Rolnicki Machowa. Stoją od lewej: Dariusz Bieda, Dariusz Rachwalik, Sławomir Tronina, Grzegorz Rempała, Paweł Jachym, Mitch Shirra. Klęczą od lewej: Andrzej Bykiewicz, Troy Butler, z pucharem Piotr Rolnicki. W czerwonej kurtce trener Stanisław Kępowicz. Na zdjęciu są także byli zawodnicy Unii Tarnów - Marek Dobek (pomiędzy Jachymem i Kępowiczem) oraz pierwszy z prawej Stanisław Wojtanowski. FOT. KAROL ZAGZIŁ
Share on facebook
Share on twitter
Share on linkedin
Share on email
Share on whatsapp

W dziejach polskiego żużla ta mała wioska pod Tarnowem okazała się jedynie epizodem. Ale w pierwszej połowie lat 90. minionego stulecia, kiedy nasz speedway, podobnie jak wszystko w kraju, przeobrażał się na kapitalistyczną modłę, o Machowej było bardzo głośno. Wszystko za sprawą Piotra Rolnickiego.

Pochodzący z Pomorza biznesmen, wcześniej sponsor Unii Tarnów (w połowie sezonu 1991 roku Jaskółki przybrały oficjalną nazwę Unia-Rolnicki) postanowił wybudować nowy obiekt w Machowej, gdzie osiadł z liczną rodziną, oraz założyć swój klub. To była wielka sensacja. Po pierwsze Victoria-Rolnicki, którą stworzył była pierwszym tego typu prywatnym klubem żużlowym w kraju. Po drugie powstał obiekt „w szczerym polu”, poza miastem, a więc nieco według wzorców bardziej angielskich, a nie polskich.

Rolnicki wybudował prosty stadionik z trawiastymi trybunami, metalową budką dla sędziego i innych osób funkcyjnych. Trybunę na prostej startowej stanowiła… przyczepa ciężarówki. Stadion zbudowano w rekordowym, jak na tamte czasy tempie, w ciągu zaledwie trzech miesięcy. Prace rozpoczęły się, jak tylko zima odpuściła, a pierwszy mecze rozegrano już w drugiej połowie maja. Uwagę zwracał przede wszystkim tor, zupełnie inny niż pozostałe w Polsce. Liczył ledwie 285 metrów długości. Był bardzo techniczny. Wielu żużlowcom, nawet doświadczonym, sprawiał sporo problemów, toteż upadki przytrafiały się niemal na każdych zawodach.

FOT. KAROL ZAGZIŁ

Pierwsza impreza na nowym torze odbyła się 14 maja 1992 roku i przeszła jeśli nie do legendy, to z pewnością historii tarnowskiego sportu. Był nią mecz o mistrzostwo II ligi pomiędzy Victorią a Polonią Piła. Piotr Rolnicki postanowił, że w ramach promocji wstęp będzie bezpłatny, przy bramie zbierano jedynie wolne datki. Efektem było olbrzymie zainteresowanie, które postawiło na nogi policję w całym regionie.

Międzynarodowa droga numer 4, przy której mieścił się stadion została na odcinku kilku kilometrów totalnie zablokowana. Kilka tysięcy kibiców po prostu nie zmieściło się na kameralnych trybunach, stali więc wszędzie, szczelnie wypełniając nawet… park maszyn. Kiedy zawodnicy wyjeżdżali ze swoich boksów do biegu, albo wracali do nich, policjanci tworzyli szpaler, tak aby umożliwić im przejazd! Dziś coś takiego byłoby zupełnie nie do pomyślenia! Wydawało się, że ośrodek w Machowej czekać będzie pomyślna przyszłość, niestety stało się inaczej. Piotr Rolnicki miał problemy finansowe, toteż jego zespół jeździł w II lidze zaledwie jeden pełny sezon i odjechał kilka spotkań w roku 1993.

Machowa organizowała także ciekawe imprezy jak finał Srebrnego Kasku, czy międzynarodowe mecze naszej młodzieżowej reprezentacji. Ale generalnie tor szybko opustoszał. Od czasu do czasu trenowali tutaj pojedynczy zawodnicy, przyjeżdżał na zgrupowania ze swoją szkółką Bogusław Nowak, próbowano go wskrzesić na przełomie wieków, ale niewiele z tego wyszło. Według zgodnej opinii fachowców miał duże walory szkoleniowe. Toteż szkoda, że Rolnickiego pozostawiono samego sobie i tak naprawdę nikt mu nie pomógł. Kibicom, którzy przyjeżdżali do Machowej na mecze pozostały piękne wspomnienia. A samego Piotra Rolnickiego można czasem spotkać na żużlowych imprezach w teamie swojego wnuka Patryka. Victoria-Rolnicki Machowa to już niestety coraz bardziej odległa historia. Trochę żal…

ROBERT NOGA